czwartek, 13 sierpnia 2015

Czy można zdrowo odżywiać się w pracy?

Czy zdarza Wam się, że w pracy, w ferworze obowiązków zapominacie zdrowo zjeść? Ja, niestety, przyznaję się, że tych grzeszków, i tłumacze się głupio sama przed sobą: a bo na szybko rano nie wpakowałam, a bo przecież wygodniej jest wyskoczyć do baru za rogiem, a bo  nie mam czasu...
Ostatnio jednak staram się mieć w pracy zdrowe przekąski, które mogą tam leżeć bez groźby zepsucia, a także wpakować przed wyjściem z lodówki coś co:

  1. wiem, że jest zdrowe
  2. może mi się przydać, jak będę zastanawiała się co zjeść :), czyli komponuje się z różnymi rzeczami w rożne zdrowe i szybkie posiłki
Dzisiaj tych "wpakowaczy" było dość sporo:
  • mleko (2%)
  • otręby owsiane, 
  • sałata, 
  • pomidory
  • ser grecki
Dzięki temu udało mi się zjeść dwa zdrowe śniadanka :)
  1. Owsianka z nektarynką - mleko podgrzałam (dysponujemy w pracy mikrofalówką), dosypałam otrębów zbożowych, pokroiłam w kostkę pół nektarynki (ta akurat czekała na mnie w pracy od wczoraj, więc nie znalazła się w dzisiejszej reklamówce :)). Mniam! Nie wiedziałam, że otręby z owocami są tak pyszne - właśnie miałam swój pierwszy raz, gdyż do tej pory dodawałam ewentualnie odrobinę miodu. Całość zagryzłam pozostała połówką nektarynki:). Mega zdrowe i mega pożywne! Polecam!
  2. Sałatka ala grecka - nie nazwę jej grecka, bo to moja wariacka na jej temat. Z uwagi na fakt, że dopiero w pracy uświadomiłam sobie, że nie mam żadnego większego pojemnika, który mógłby posłużyć mi za element mieszalno - konsumpcyjny, posłużyłam się płaskim pojemnikiem i sałatka stała się warstwowa :). Na dno położyłam sałatę (taka gotowa mieszanka sałat - umyta i gotowa do spożycia, z dzisiejszej torby), oliwki (miałam w pracy w lodówce), ser grecki, pokrojony w kostkę (z dzisiejszej torby), pomidory pokrojone w kostkę (z dzisiejszej torby). całość doprawiona tym co miałam w pracy, czyli: ziarna prażone do sałatek, otręby pszenne, oliwa z oliwek z wodą i przyprawami. Efekt końcowy prezentował się mniej więcej tak:


Pobyt w kuchni zajął mi za pierwszym razem ok. 3 min, za drugim, no, może kolo 7. Największym problemem chyba jednak okazuje się skleroza, a nie niemożność zdrowego jedzenia w pracy :). Albo wręcz lenistwo, bo zamiast do baru za rogiem, lepiej wyskoczyć do pobliskiego sklepiku po brakujący zdrowy składnik...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz